Dzisiejsza waga to 87,2 kg.
Podsumowując cały tydzień, mam na minusie 1 kg. Czyli bardzo zdrowo straciłam 1 kg, spożywając również troszkę słodkiego. Myślę, że to zdroworozsądkowo z tymi słodkościami. W momencie osiągnięcia oczekiwanego poziomu wagi, ciężko byłoby go utrzymać włączając do diety wszystko czego unikać będę przez najbliższe dietetyczne miesiące.
Zacznijmy od śniadania:
wafel zbożowo-ryżowy (19kcal), truskawki, maliny i orzech włoski, kawa z mlekiem
2 śniadanie: 80g białego sera 0%, 1 kiwi, 5 malin, 1 łyżka otręb pszennych, 1 beskidzki krakers z kminkiem, zielona herbata z Japonii;-)
Obiad: wstyd wstyd wstyd ( w składzie 2 kawałki ciasta, 2 wafelki waniliowe, porcja lodów bakaliowych, kawa z mlekiem)
Kolacja: 10 malin, 1 grejpfrut czerwony
Sesja troszkę później, bo czekam aż wyschnie mi fotogeniczna bielizna ;-) w innej nie będzie widać (o ile cokolwiek widać) tak różnicy w posturze.
Coś dzisiaj, chyba z racji upału, mam problem z sesją. Najpierw mokre ciuchy, teraz jakieś cienie na zdjęciach ... Spociłam się niemiłosiernie ustawiając tryb auto na każde ujęcie, zrobiłam ich kilkanaście, a tylko dwa wyszły normalnie. Może to kwestia wypadku;-) Wszędobylski zrzucił go dzisiaj na kafle ... Niemniej jednak, wrzucę te dwa. Za dużo porównań więc nie będzie. Aczkolwiek po spadku 1 kg, ciężko też wysnuwać daleko idące wnioski.
W moich oczach, jest mniej w biuście, czuć po bieliźnie luz; jest mniejszy, mniej napchany brzuch; jest mniejszy tyłek i uda, co czuję po fotogenicznych jeansach, spadają ze mnie, bez paska ani rusz.
Co więcej, na czwartkowych zakupach, nabyłam nowe wyjściowe spodnie i bluzkę. Obie rzeczy w rozmiarze 44. Wchodzę w nie, aczkolwiek są bardzo, bardzo, bardzo upięte. Na stojąco jeszcze jakoś, ale na siedząco nie jest nic, a nic komfortowo. Jestem przekonana, że jeszcze 2-3 kg i będą w sam raz. Czekam zatem na wagę 85 kg ( minus 2 od dzisiaj) by raz jeszcze sprawdzić nowe ciuchy, a do tego czasu będą leżakować w szafie. Wrzucę Wam metki rozmiarowe, a jak już będą jak ulał może jakąś sesję sobie w nich zafunduję. Tym bardziej, że 15 lipca mamy rodzinną małą imprezkę, więc może uda się wygodnie w nie odziać. Aczkolwiek to oznacza, że muszę obowiązkowo zejść do 85 kg, lub niżej. 85 kg to po 1 kg/tydzień, a więc realne, w przypadku niegrzeszenia ;-)
Hej a ty gdzie się podziewasz ??
OdpowiedzUsuńLiterki mnie zjadły (tłumaczenie w trybie turbo), ale wciąż trwam. A Ty?
OdpowiedzUsuń