wtorek, 12 czerwca 2012

Truskawkowe ciastko

Dzisiejszy dzień rozpoczął się od truskawkowego ciastka i koktajlu truskawkowego...

Hihi, ciastka nie jadłam. To mój mały dzidziul oglądał bajkę na kanale MiniMini o pięknym i smacznym tytule "Truskawkowe ciastko". A co? Myśleliście, że się już poddałam... Na samym początku? Nie! Będę twarda. Co prawda wczoraj o godzinie 23 jadłam mleko z musli, ale toż to nie jest zakazane... Tylko pora nie taka, wiem... :-(

Wracając do truskawek. Na śniadanie był koktajl truskawkowy na jogurcie naturalnym z łyżką otręb(-ów) pszennych. Nigdy nie wiem jak to odmienić, a maturę z polskiego zdałam na 5-kę. Ale to było jakieś 12 lat temu - mam nadzieję, że to mnie tłumaczy. Oczywiście cukru zero.

Na kolację również zaszalałam z truskawkami. Miseczka ( bardzo duża, wręcz miska ;-)) truskawek, 125 g ricotty i dwie łyżki musli owocowego. Było smakowite :-) Wiem, że ricotta nie jest chuda, ale w pewnym stopniu zawartość tłuszczu rekompensują chude;-) truskawki.Uparłam się dzisiaj na te truskawki, ale skoro jest sezon, musimy korzystać. Wiecie, że truskawki mają więcej witaminy C niż cytryna? Ponadto, w truskawkach znajduje się dużo soli organicznych, które poprawiają przemianę materii, a także pektyn, które oczyszczają jelita z resztek pokarmu i korzystnie wpływają na naturalną florę bakteryjną. Niemniej jednak to co dla mnie najważniejsze to spalanie tłuszczów, owoce te posiadają właściwości odtruwające i oczyszczające. Dzieje się tak za sprawą bromeliny, enzymu odpowiadającego za rozkład białka. Zatem nie tylko śliczne, smaczne, ale także niezwykle zdrowe. I tylko 32kcal/100g!

Wyczytałam również, że medycyna ludowa wykorzystuje napary z liści truskawek przy takich schorzeniach jak niedokrwistość, kamica żółciowa, czy anemia. Zatem, pomyślałam sobie, skoro cierpię na kamienie w woreczku to może jak poszaleję tych kilka dni w roku z truskawkami (wiem, że to nie liść, no ale blisko), te moje kamole będą też usatysfakcjonowane. Jak myślicie? Nie chcę sobie wyobrażać kolejnego ataku kamoli, bo chyba bym go nie przeżyła :-( Ten, kto tego bólu nie poznał - nie wie. I niech lepiej nigdy nie pozna. W mojej skali bólu od 1-5 atak kamicy to 6, a cesarka (bardzo duże cięcie i kiepska rekonwalescencja) to 5. Ehhh, po co do tego wracam...nie wiem. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz