Dzisiejsze śniadanie pod znakiem kiwi. Aczkolwiek na początek delikatnie.
Niemniej jednak zastanawiam się czy dzisiejszy dzień nie będzie oparty na kiwi, zobaczymy czy w międzyczasie kupię ładne. Za oknem paskudnie. Deszczowo.
Śniadanie dzisiaj konkretniejsze.
Pełnoziarnista kromka żytnio-pszenna z masłem (nie zamierzam wyeliminować masła), plaster chudej szynki, 3 plasterki białej mozzarelli, 2 plasterki pomidora malinowego, cebulka, 1 kiwi. Do tego zielona herbata. Z Japonii. Jak widać, po kolorze, prawdziwie zielona :-)
Kiwi jednak nie będzie. Niestety, ale w lokalnym sklepiku nie było, a przy takiej pogodzie nawet nie chce mi się wsiadać do samochodu i jechać do marketu. Po kiwi ;-) Zatem na drugie śniadanie ponownie koktajl.
Tym razem na jogurcie naturalnym 0%, 1 banan, 6 truskawek, 2 łyżki musli. Musli kupiłam naprawdę smaczne, na kalorie nie patrzę.Jeszcze... Wystarczy, że zrobiłam krok naprzód z jogurtem. Poprzedni jogurt był naturalny bałkański. Wiecie jaka jest różnica?
Zwykły 0% Jovi z firmy Obory ma 38kcal/100 g, a naturalny bałkański firmy Maluta (obydwa do dostania w Tesco) aż 112kcal/100g. Także mały deal kaloryczny dzisiaj zrobiłam ;-) Moje drugie śniadanko było pyszne.
No cóż. Reszta dań, do końca dietetyczna nie była. Niestety wina, po części, nie zależy ode mnie. A od okoliczności;-) Zatem obiad to sałatka z McDonalds. Brrrr, wstyd mi. Bo sos tłusty ogromnie. A kolacja to duży kawałek sernika z sosem ... Byłam wczoraj na spotkaniu (zawodowo) i nie miałam niestety nic do powiedzenia. Cóż. Nie będę się rozwijać ... Nie jestem zadowolona, bo chciałam żeby było dietowo, a nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz