środa, 11 lipca 2012

Z czeluści

Dzień dobry, zaginęłam. Wiem. Przyznaję się. Nadmiar pracy (tłumaczenie na wczoraj) nie pozwolił mi nawet na kilka minut relaxu. Nie mówiąc już o fotografowaniu moich mniej, lub bardziej dietetycznych posiłków.

Tak, było mniej, lub bardziej dietetycznie. Spisałam zeszły tydzień na straty. Obecny dopiero w 50%. Staram się jeść dietetycznie, ale zawsze coś mi przeszkadza w uzyskaniu ładnego wyniku na wadze. W tym tygodniu to typowa przypadłość kobieca. Comiesięczna... Także zero  ćwiczeń.

Tym sposobem, ja wciąż mam 87,5 kg - wow utrzymywać wagę to ja potrafię- a tym samym nie zejdę na moje 85 do weekendu. Nie zejdę nawet do 86. To się nazywa zastój. Mega zastój.

Zastanawiam się mocno nad wprowadzeniem jakiejś diety, konkretnej aby wspomóc to moje odchudzanie.Tymczasem, śniadania nadszedł czas.

Śniadanie: czerwony grejpfrut, 6 truskawek, 125 g serka ricotta, kawa z mlekiem 4%.
2 śniadanie: pół fileta z wędzonego pstrąga, kawa z mlekiem 4%.

Obiad: w trakcie przygotowywań (...) ale mięsko już gotowe dla całej rodziny. Pierś z kurczaka z piekarnika (grillopodobna), do tego duszona na rzepaku cukinia z cebulą i czosnkiem, zarodki pszenne.
Wrzucam zdjęcie mięska hurtem.
Oczywiście, to nie jest  tylko moja porcja;-)

niedziela, 8 lipca 2012

Niedzielne rozterki

Dzisiejsza waga to 87,7 kg.

A więc stoi. Dzisiaj to już nawet się nie dziwię, bo skoro spisałam tydzień na straty, to zjadłam wczoraj w ramach kolacji, z mężem, zestaw w McDonaldzie. W sumie cieszy, że nie skoczyła waga jeszcze wyżej. Czyli proces utrzymania wagi przez tydzień:-) się powiódł. hehe
No nic. Dzisiaj idę na trening za chwilę, więc mam zamiar spalić tego fast fooda. Wiem, że to najgorsze co może być. Szczerze, wcale nie miałam na niego ochoty. Także mogłam była się oprzeć, no ale cóż.

Dzisiejsze menu...Zobaczymy.

sobota, 7 lipca 2012

Sobotnia sesja furiatki

Dzisiejsza waga to 87,7 kg.
Wczoraj doszłam do wniosku, że całotygodniowy zastój, a nawet istotny wzrost wagi zmusza mnie do podsumowania całego tygodnia jako beznadziejnego. W związku z tym cały tydzień poszedł na marne, bo nie jestem w stanie zejść do 85 do 15 lipca. Z tej optymistycznej okazji na podwieczorek, a potem na kolację pochłonęłam uroczyście kilka, jak nie kilkanaście placuszków smażonych na oleju, pysznych, tłuściutkich, z bananami i malinami. TAAAAAAKIE FAAAANTASTYCZNE miałam samopoczucie. Dzisiaj jest podobnie, aczkolwiek jeszcze nie pochłonęłam nic zakazanego. Niemniej jednak dopiero południe, przede mną cały dzień.

Co do sesji. Oczywiście zrobiłam sesję. Mimo, iż nie ma spadku na wadze. Zrobiłam sesję, aby porównać sylwetkę. W końcu byłam aż 3 razy na treningu obwodowych. 3 razy to naprawdę duże osiągnięcie... W końcu ostatni raz ćwiczyłam na wf-ie w liceum! A potem, potem, potem minęło lat naście i ja nie miałam żadnej aktywności, poza kilkoma wyjściami na rower kilka lat temu, kilkoma podskokami na steperze kilka lat temu. Oczywiście nie mogę zapomnieć o kilku kilkukilometrowych spacerach zwiedzając Wybrzeże Francji, Chorwacji, czy też kilku górskich szlakach, ale na tym koniec. Nawet na studiach nie zafundowano mi ćwiczeń z musu. Zatem 3 treningi w ciągu 1 tygodnia to istny szał w moim przypadku. Szkoda, że za szałem nie idą kilogramy w dół.

Niemniej jednak, na zdjęciach widać delikatnie mniej ciałka. I na tym koniec.
Suma sumarum, jeszcze cały dzień przede mną, cala lodówka też.


Śniadanie: omlet z 1 jajka, 2 plastry sera żółtego, plaster wędliny z indyka, 2 pomidorki truskawkowe, kawa z mlekiem

2 śniadanie: zielona herbata

Obiad: danie na patelnię prowansalskie Hortex, szklanka kefiru 1,5%

piątek, 6 lipca 2012

Piątkowa frustracja

Dzisiejszy dzień z wagą 87,5 kg. Ciągle powyżej wagi sobotniej. Frustrujące, ale trzyma mnie jeszcze fakt, że mimo tygodniowego zastoju byłam już 3 razy na siłowni, a więc zmusiłam się do aktywności. Po wielu latach. Muszę się spiąć i znów bazować na owocach i warzywach, bardziej niżeli na innych produktach.

 Śniadanie: grejpfrut czerwony, maliny, serek naturalny 0% (0% tłuszczu i cukru), zarodki pszenne, 1 biszkopt małego wszędobylskiego dzidziula.

Troszkę się dzisiaj opóźniło moje śniadanie, mam bardzo dużo pracy, a upał  też nie pomaga. Hihih. Oczywiście z rana o 8 była kawa z mlekiem 4%. Tym sposobem 2 śniadanie szykuje się w okolicy godziny 12. A obiad około 14 30. Dzisiaj planuję z grilla cukinię, oczywiście w czosnku.

 2  śniadanie: parówka, kromka marchewkowa z masłem

3 śniadanie: koktajl Slimfigura ;-)

Obiad: cukinia z czosnkiem z grilla, plaster żółtego sera, pomidor z cebulką

Podwieczorek i kolacja, przemilczę ilości. Pyszności widać na zdjęciu.

czwartek, 5 lipca 2012

Wagowy plus

Kolejny dzień z wagą poniżej minimalnej. Ups, przejęzyczyłam się. Powyżej najniższej i to mocno. Ehhhh.Chciałabym poniżej.

Śniadanie: 1 kabanos wieprzowy, 2 pomidorki truskawkowe, 2 kromki ryżowe z topionym serkiem śmietankowym, kawa z mlekiem 4%.
2 śniadanie: 1 morela, koktajl truskawkowy Slimfigura na mleku 2%.
Obiad: gotowany kalafior (duuuuuuuuuuuuużo), miseczka truskawek bez dodatków
Podwieczorek: 4 łyżeczki podkradzione :-) deseru tiramisu
Kolacja: 3 kanapki na chlebie marchewkowym, z żółtym serem i pomidorem, musli owocowe z mlekiem 2%.

Dzisiaj w tym upale zaliczyłam już trening. Dobrze, że klimatyzacja na sali jest. Udało mi się zaliczyć 40 minut ćwiczeń, w tym aż 15 minut bieżni, co jest dla mnie nie lada wyczynem. Dodatkowo 15 minut sauny, czuję się świetnie. Mały wszędobylski jest u babci, więc mogę troszkę odpocząć i popracować.

Niestety, ćwiczenia nie wspomagają moich spadków, odkąd zaczęłam ćwiczyć waga wskazuje +/- 1/2 kg więcej i nie chce spadać. Co więcej, ćwiczenia powodują u mnie straszny apetyt około godziny 20-tej. Wcześniej tego nie odczuwałam. Co prawda nie mam ochoty na słodkie, to pewnie jest efekt Asystor Slima wciąż, natomiast mam ochotę wieczorem zjeść konia z kopytami. Stąd zamiast tylko musli z mlekiem, skończyło się na 3 kanapkach z żółtym serem. Niedobrze ...

środa, 4 lipca 2012

Chlebopodobne

Dzisiaj moja waga 87, 5kg. trening wczorajszy to dodatkowe 100 g w stosunku do wczoraj. Jestem zła. W połowie zła. Wiem, że przy początkach aktywności waga jest in plus, ale ja muszę zejść na 15-go to 85! A widzę, że może to być nierealne. Może lepiej nie ćwiczyć?!;p

Śniadanie: sałatka z pomidorów, papryczki żółtej, cebulki, troszkę sera fetopodobnego. Bez chlebków, kromeczek ryżowych, ryżowozbożowych i innych chlebopodobnych, kawa z mlekiem.

2 śniadanie: deser ;-) z lodami śmietankowymi, jagodami i truskawkami, kawa z mlekiem.

Obiad: sałatka Piccante z KFC ;-)
Podwieczorek: parówka
Kolacja: 2 kabanosy wieprzowe, 2 kromki ryżowe suche, musli owocowe z mlekiem 2%

Wiem, wiem, że jestem na diecie. Ale tak jakoś wyszło. Miałam taką straszną ochotę na konkretne jedzenie, że mogłabym zjeść kilogram kabanosów:-). Postaram się poprawić, aczkolwiek brak spadku od soboty jest mega frustrujący.

wtorek, 3 lipca 2012

Upalny początek

Wiem, wiem, zagubiłam się i brakuje 2 lipca. Ale to tylko dlatego, że wczoraj byłam strasznie zmęczona po niedzielnym treningu. Dzisiaj też szykuję wyjście do Klubu, ale z racji zapowiadającego się upału, dopiero popołudniu. I jak dodamy temperaturę powyżej 30 stopni do mojego wczorajszego samopoczucia to wychodzi niebyt;-)
Aczkolwiek jadłam przyzwoicie. Ale niestety wagę mam wyższą niż w sobotę. Jest to zapewne wzrost spowodowany rozpoczęciem aktywności fizycznej. Także póki co to akceptuję, ale do 15-go lipca muszę zejść o 2 kg! Mam małą rodzinną imprezę i muszę mieć 85 kg. Tylko jak?! Skoro dzisiaj mam 87,4 kg...

Śniadanie: musli owocowe, 2 łyżki zarodków pszennych (doskonałe źródło błonnika), mleko 2% świeże; kromka ryżowa z serkiem śmietankowym, szynką z indyka i 1 pomidorek koktajlowy.

2 śniadanie: mały jogurt light, 1 kromka ryżowa sucha, kawa z mlekiem 2% ( dzisiaj zrezygnowałam z 4%)

Obiad: ... zapowiada się gruszka miłosna? Wiecie co to?

I się zapowiedziała.  Bakłażan z czosnkiem z grilla, serek fetapodobny, pomidorki truskawkowe.

Podwieczorek: kabanos wieprzowy




Zaliczyłam już dzisiejszy trening. 35 minut intensywnych ćwiczeń. Jestem zadowolona, ale czuje dzisiaj niedosyt. We czwartek muszę zwiększyć czas do 45 minut aktywności, plus sauna. I teraz modlić się o spadek wagi jutro.